poniedziałek, 23 listopada 2015

12.

 
PIOSENKA

- Tito, uspokój się! To tylko Alex. - wykrzyknęłam na psa, który za wszelką cenę nie mógł przyswoić sobie, że moja przyjaciółka to ta dobra. Zwierzak warknął po cichu i podążył w kierunku jego ulubionej miejscówki, jaką była kanapa w salonie. Dziewczyna natomiast skręciła zupełnie w przeciwnym kierunku i podążyła w kierunku kuchni gdzie zastała nieokiełznany bałagan.
  - Matko kochana, Charlie, co ty robisz? - wykrzyknęła stając w progu pomieszczenia.
  - Piekę ciasteczka owsiane. - odpowiedziałam zadowolona, prześlizgując się pomiędzy futryną a niebieskooką. Zrobiła zdziwioną i usiadła przy blacie uważnie przyglądając się każdemu mojemu ruchowi. Z rozwagą nakładałam masę na blaszkę, kiedy zadzwonił alarm sygnalizujący, iż wcześniejszą partię powinnam już wyciągać.
  - Alex, tam są rękawiczki zabierz je i wyjmij tamtą partię. - posłała mi zdziwioną minę, ale ze świadomością, że każda minuta w piekarniku grozi spalenie szybko wykonała moje polecenie. Chwilę potem ja umieściłam porcję na miejscu poprzedniej i zabrałam się za staranne przekładanie wypieków na talerz.
  - Co Ci się stało? Ty nigdy nie lubiłaś bawić się w kucharkę. - zapytała mnie wreszcie. Wzruszyłam ramionami. Odkąd Elenaor wyjechała nie miałam oporów przed wykonywaniem prac domowych. Zdarzało mi się nawet gotować coś po za wodą na herbatę malinową, którą w porze jesienno- zimowej pochłaniałam hektolitrami.
  - Tak jakoś....- dopowiedziałam tylko i zabrałam się za sprzątanie nie lata bałaganu, który udało mi się zrobić. Moja przyjaciółka bez słowa miejsce przy zmywarce i zaczęła starannie układać naczynia, które co rusz jej podsuwałam. Na koniec wyjęłam ostanie ciastka i ułożyłam w wielkiej misce gdzie znajdowały się pozostałe.
  - No... teraz możemy iść oglądać te filmy. Co wypożyczyłaś? - zapytałam zadowolona trzymając pyszności w rękach.
  - Miałam ochotę na horror, ale wiedziałam, że oczywiście ci się to nie spodoba, więc wzięłam jakieś komedie. - prychnęłam wiedząc, jakie brunetka ma szczęście w wybieraniu filmów. Rok temu, kiedy spotkałyśmy na oglądanie filmów też wypożyczyła jakąś komedię, która nawet obok tego gatunku pewnie nie leżała. Film opowiadał o wielkiej ośmiornicy, która napadła na helikopter wycieczkowy. Teraz też mogę się spodziewać wszystkiego, ale mimo tego w ciszy zabieram płyty z małej półeczki stojącej w przedpokoju i wkładam jedną z nich go odtwarzacza, po czym zasiadam pomiędzy niebieskooką i moim pupilem. Próbuję jednego z moich eksperymentalnych wypieków, który okazuje się naprawdę smaczny.
  Przez kolejne sześć godzin pochłonęłyśmy pięć blaszek moich słodkości, dwa kartony soku bananowego oraz obejrzałyśmy trzy filmy, które tym razem naprawdę były komediami, nie do końca zbyt ambitnymi, ale mimo to dało się je oglądać.
  Dziewczyna dopiła sok ze szklanki i podniosła się zamaszyście z kanapy, którą przez ostatnie kilka godzin opuszczała tylko dwa razy w celu skorzystania z toalety.
  - Muszę lecieć. - oznajmiła - Jezus przez najbliższy miesiąc nie chcę widzieć nic słodkiego. - dodała i ruszyła  w kierunku wyjścia.
  Po pożegnaniu się z Alex i ówczesnym posprzątaniu niewielkiego bałaganu, jaki stworzył się w salonie zapięłam smycz do obroży na szyi zwierzaka i wyszłam z domu. Co dziennie wieczorem wyprowadzałam Tito na krótki spacer. Tym razem jednak zafundowałam mu troszkę dłuższą podróż po mieście, bowiem szliśmy w konkretne miejsce, jakim był dom pana Stylesa.
  Gdy dotarliśmy na miejsce szybko wyjęłam klucze z kieszeni i wślizgnęłam się do środka. Ruszyłam w powolną przechadzkę po każdym pomieszczeniu, jakie było w domu poczynając od salonu, kuchni, przez sypialnie gościnne aż do pokoju Harry'ego. Położyłam się na białej pościeli i momentalnie poczułam jak otacza mnie zapach chłopaka, którego nie widziałam już od dwóch tygodni a samotność, co raz bardziej zaczynała mi doskwierać. Krótkie rozmowy przez telefon z lokowanym czy z moją siostrą miały miejsce codziennie a mimo to wszyscy tam byli zajęci na tyle, iż nie mięli czasu rozmawiać ponad to dzieliła nas różnica czasowa i kiedy oni mogli zadzwonić ja byłam w szkole. Kiedy ja miałam czas oni pracowali. Tito umiejscowił się obok mnie a swoją głowę ułożył na mojej nodze.

*perspektywa Harry'ego* 

  Wykręciłem numer do Charlie nie zastanawiając się głębiej nad różnicą czasu i nad tym, że w słuchawce usłyszę jej zaspany głos, przez co od razu zacząłem mieć wyrzuty sumienia, iż ją wyrwałem z krainy snów. 
  - Halo! Hej. - usłyszałem niewyraźne powitanie. Zawsze, kiedy słyszałem jej przywitanie uświadamiałem sobie, że tęsknię za nią i jej ton głosu też taki się wydawał. 
  - Um.... przepraszam, że cię obudziłem. - odpowiedziałem szybko.
  - Nic się nie stało... zasnęłam u ciebie. - powiedziała już wyraźniej a na moje twarzy pojawił się uśmiech na myśl, że jest w moim domu. 
  - Przepraszam, muszę się zebrać do domu. - dodała szybko. 
  - Zwariowałaś! ty tam masz przecież środek nocy. Masz nie iść teraz do siebie. -podniosłem się z siedzenia i powoli ruszyłem w kierunku wyjścia na scenę gdzie fani czekali na koniec nasze przerwy.   - Dobra noooo.... - zaśmiała się. 
  - Okey właściwie to chciałbym żebyś coś usłyszała. - zmieniłem temat świadom, że za 30 sekund muszę wyjść z za sceny. 
  - Dobra. - usłyszałem zaciekawienie, przez co byłem zadowolony z siebie. 
  - No to chodź wchodzimy na scenę! - krzyknąłem, po czym wybiegłem zaraz za Niallem.
  Pisk rozległ się w całej arenie. Zająłem miejsce na brzegu sceny a telefon umieściłem obok siebie. 

*perspektywa Charlie* 

Right now 
I wish you were here with me....

  Słowa piosenki rozbrzmiały w mojej słuchawce, co wywołało u mnie dwojaką reakcję. W oczach pojawiły się łzy a na ustach pojawił się uśmiech. Lokowany chłopak często nucił mi w trakcie rozmów fragmenty Right Now nigdy natomiast jeszcze nie wymyślił czegoś takiego. Chłopak powziął sobie za cel wynagrodzenie i uzupełnienie mi jego nieobecności, co póki, co mu się udawało. To było nawet urocze, ale po takiej rozmowie tęskniłam jeszcze bardziej. 
  Zaraz po zakończeniu utworu, Harry rozłączył się bym chwile potem mogła dostać sms, w którym przeprasza i pisze, iż musi kontynuować koncert. Ja natomiast zawinęłam się w jego kołdrę i delikatnie głaszcząc futerko zwierzaka obok mnie powróciłam do jednej z moich ulubionych czynności w ostatnim czasie- snu. 
  Potworny ból głowy wyrwał mnie z błogiego stanu. Szybko zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w kierunku poszukiwania miejsca gdzie mój chłopak przechowuje lekarstwa. Kilkanaście półek, które przeszukałam nie przyniosło mi zamierzonego skutku i niestety nie znalazłam towaru, który był mi teraz na miarę złota. 

  Zaścieliłam łóżko i zabrałam swoje rzeczy i razem z Tito ruszyłam w kierunku mojego domu. Ta sama ścieżka wydawała się być dwa razy dłuższa przez moje obecne samopoczucie. Po przejściu przez drzwi uwolniłam psa, który poszedł swoimi ulubionymi ścieżkami domu ja natomiast ruszyłam w kierunku małej półeczki mieszczącej się w kuchni, gdzie znajdowały się wszystkie leki przeciwbólowe. Po przełknięciu ohydnego proszka i szybkiej kąpieli już w piżamie wróciłam do łóżka. Mama zawsze mówiła, iż sen jest lekarstwem na wszystko a ja miałam nadzieję, że i tym razem będzie to moje lekarstwo. 




***

Hej kochani ;>
Zostawiam was z dwunastką, dosyć krótką ale w miarę przystępną. Bez większego biadolenia zachęcam do zostawienia jakiegoś komentarza. Zapraszam was na wattpada gdzie możecie poczytać inne z moich wypocin. 
Pozdrowionka i do następnego!
Mila ;>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz