- Tatusiu przyjedziesz po mnie - zapytała.
- Tak ale dlaczego miałaś wracać razem z Kim.- odparł starszy lekko siwy mężczyzna.
- Wiem ale.....delikatnie się posprzeczałyśmy. To jak - oznajmiła.
- Tak przyjadę kochanie. Co mam począć w tej sytuacji?-odparł pan Calder.
- Kocham cie tatusiu. - odparła piętnastolatka której w momencie pojawił się na twarzy uśmiech .
Jechał rozmawiając z kobietą siedzącą na fotelu obok .
- Tu?- zapytał mężczyzna.
- Nie, Bob. Powiem ci jak będziemy na miejscu. -odparła blondynka. Jechali rozglądając się na boki, szukając odpowiedniego numeru domu.
- To tu. - pokazała palcem na wielką wille w której przebywała jej córka. Odwróciła swój wzrok w kierunku jezdni.
- Boże Bob!
Po moich policzkach powoli zaczęły spływać łzy. Moi rodzice...odeszli na moich oczach a to był najstraszniejszy widok jaki tylko mogłam zobaczyć. Opadłam bezwładnie na łóżko i zamknęłam moje powieki z nadzieją że to pozwoli mi zmienić świat w jakim się znajdowałam. Próbowałam myśleć o czymś innym o momentach miłych których było nie wiele po odejściu rodziców. Ale były...
Chwilę później usłyszałam pukanie w okno. Kiedy podniosłam głowę w górę ujrzałam Alex. Kto inny pukał by na moje okno. Heh. Cieszę się ja mam, mimo wszelkich wad często wyciąga mnie z domu kiedy mam doła. Wstałam z posłania stawiając stopy na ciepłej panelowej podłodze. Czułam się troszkę jak dziecko stawiające pierwsze kroki, podążałam w kierunku okna za którym stała dziewczyna. Po otworzeniu okna wkroczyła pewnie i z uśmiechem do mojego pokoju .
Była ubrana w niebieską sukienkę której góra była wykonana z czarnej koronki i niebotycznie wysokie czarne szpilki.
- No hej! Co ty tak dziwna? Czemu nie ubrana? Zbieraj się stara i wybywamy na balangę. - tanecznie okręciła się wokół własnej osi. Nie miałam ochoty wychodzić ale znam Alex na tyle dobrze by wiedzieć że dziewczyna nigdy nie odpuszcza. Tak więc niechętnie podążyłam do szafy z której dna wyjęłam średniej wielkości pudełko. Wyjęłam z niego czarną sukienkę z odsłoniętymi plecami sięgającą do połowy uda.
- Czemu taka długa? - zapytała uśmiechając się.
- Jest dobra. - zapewniłam ją i wzięłam do ręki srebrne botki. Wyszłam przez okno razem z ciemnowłosą.
Ubrałam buty dopiero kiedy oddaliłyśmy się na bezpieczną odległość od mojego miejsca zamieszkania. Szłyśmy zdecydowane i pewne siebie ulicą. Dopiero po chwili milczenia pierwsza się odezwałam.
- No to gdzie ? - zadałam pytanie. Wypady na cluby urządzałyśmy sobie dwa razy w tygodniu. Były miłe i zdecydowanie odrestaurowujące.
- Proponuję 69. Co ty na to? - popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Idealnie - klasnęłam w dłonie z uśmiechem. Ruszyłyśmy w kierunku lokalu.
Ustawiłyśmy się w kolejce. Stałyśmy tak chyba 15 minut ale w końcu dopchałyśmy się do wejścia . Sukienki które miałyśmy na sobie spełniły swoją rolę a my weszłyśmy do zatłoczonej sali bez kontroli dowodów osobistych. Ochroniarz wlepił gały w nasze długie nogi i mocno wycięte dekolty po czym skinieniem ręki wpuścił nas do środka. Przybiłyśmy sobie piątkę po czym podążyłyśmy w kierunku zatłoczonego parkietu. Bawiłam się wyjątkowo dobrze, co rusz zmieniając moich partnerów do zabawy. Kiedy opadłam z sił dałam znać Alex która tylko pokiwała głową i ruszyła za mną. Usiadłyśmy przy stoliku obok którego siedzieli dwaj mężczyźni. Pierwszy miał ciemne jak heban włosy i około trzydziestu lat, ubrany był w czarne spodnie od garnituru oraz seledynową koszulę. Dróg natomiast był blondynem i miał na sobie koszulę w kolorze zielonym.
Nie czekałyśmy długo na to aż zwrócą na nas uwagę, co sprawiło że postanowiłyśmy zmienić sok pomarańczowy na coś zdecydowanie mocniejszego i bardziej wykwintnego.
- Cześć dziewczyny. - przywitali się. Zajęłyśmy miejsce obok facetów i zaczęliśmy rozmawiać. Po krótkiej rozmowie zaproponowali nam alkohol z czego oczywiście skorzystałyśmy. Po wypiciu mojego drinka wróciłam jeszcze pewniejsza siebie na parkiet, tym razem jednak w towarzystwie ciemnowłosego mężczyzny. Śmiałam się i zaskakująco dobrze bawiłam w jego towarzystwie.
- Usiądziemy?- zapytałam a on skłonił głową. Usiadłszy złapał mnie za rękę i posadził mnie u siebie na kolanach. Popijałam kolejny napój kiedy, ktoś mi przerwał.
- Charlie? - zobaczyłam loczka przed sobą a serce mi zamarło.Nie wierzyłam, że mam aż takiego pecha. Z pośród tylu miejsc do zabawy w Londynie wybrał właśnie to.
-Harry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz