czwartek, 7 maja 2015

2.

- Co ty tu robisz? - zapytał ze złością i jednoczesnym zdziwieniem w głosie. Złapał mnie za rękę i odciągnął szybko na bok.
- Powariowałaś?! Pijesz alkohol, mizdrzysz się do jakiegoś menela w dodatku wyglądasz jak...- zakryłam u dłonią usta. Wiedziałam jak się prezentuję i nie potrzebuję żeby ktoś mi to dodatkowo mówił. Gdybyśmy włożyły na siebie zwykłe spodnie i bluzkę na pewno by nas sprawdzili a tak....byłam jak dorosła.
- Nie twoja sprawa! - próbowałam zgrywać twardą, zależało mi na tym aby moi opiekuni myśleli że jestem w miarę grzeczna i tylko troszkę się buntuję. Nie chciałam aby mnie ktoś widział, zwłaszcza ktoś bliski Louisowi, zdawałam sobie sprawę że on od razu wszystko powie.
- Może nie ale Loui to mój przyjaciel ! więc...- zatrzymał się.-...TAK MOJA ! - krzyknął mi prosto w twarz. Spuściłam głowę w dół i cichym głosem udając skruszona.
- Powiesz im?- zapytałam cicho jak na dyskotekowe standardy.
- A jak myślisz? Nie udzie ci to na sucho. Może wreszcie pójdziesz  po rozum do głowy.-zabolało mnie to bo nie uważałam że robię coś wyjątkowo złego za trzy miesiące miałam być pełnoletnia a po za tym nie lubiłam braku zaufania ze strony chłopaka mojej siostry.
-A teraz powiedz "Dobranoc" swoim kolegom i opuścimy ten lokal. Zawiozę Cie do domu. - dodał spokojnie, ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru wychodzić. Dobrze się bawiłam i to nie była jego sprawa.
-Nikt mi nie będzie rozkazywać! HA HA na pewno nie ty! - powiedziałam a raczej krzyknęłam.
- OK. Fakt co ja mogę....Nie mam najmniejszego praw Ci rozkazywać. Jestem tylko Harry. - nie wiedzieć dlaczego tylko Harry mnie zabolało. Nie był tylko Harry był loczkiem którego nienawidziłam a jednocześnie lubiłam.- Ja nie mogę nic ale panowie w garniturach tak. No na przykład mogą Cię sprawdzić...hmmm ale co sprawdzić przecież nie masz dowodu. Dlaczego? Och no tak NIE JESTEŚ PEŁNOLETNIA!- wykrzyczał mi prosto w twarz. Gdyby mnie sprawdzili miałam bym ogromne kłopoty. Nie tyle że wyrzucili by mnie z lokalu ale mogli by wezwać policję a wtedy byłaby niezła jazda...
-Dobrze...- powiedziałam więc bez najmniejszych sprzeciwów i oporów. Nie koniecznie zadowolona podeszłam do stolika dopiłam resztę płynu który znajdowała się w wysokiej zielonej szklance z logiem miejsca w którym się znajdowaliśmy. Schyliłam się i ucałowałam w policzek mężczyznę i grzecznie przeprosiłam. Panowie nie byli zadowoleni i nie ukrywali tego. Próby namowy abym została nie poskutkowały. Nie mieli jakiego kol wiek wpływu na to co robiłam. Dla mnie byli tylko źródłem kasy i dobrego humoru w postaci alkoholu.
- Już.- po informowałam go z grymasem na twarzy. Chwycił mnie za nadgarstek jak gdybym miała uciec. Nie miałam takiego zamiaru...Przeciśnięcie się przez tłum spoconych tańczących ludzi nie zajęło nam wiele czasu. Mimo że dwa razy stanęłam komuś na stopie. Przed samym wyjściem zatrzymał się i wyjął z pod bluzy dwie pary okularów. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- Po cholerę Ci dwie pary okularów? - pryknęłam. W odpowiedzi założył mi jedną. Nie protestowałam tylko poprawiłam je nadal patrząc na niego jak na debila. Otworzyłam jeszcze bardziej oczy kiedy zobaczyłam że wyciąga spod bluzy czapkę z daszkiem.
- Dalej dalej bluzo Harr'ego. - oboje roześmialiśmy się szybko na mój żart. Zaczęłam się zastanawiać co jeszcze wyciągnie. Kiedy już się uspokoiłam . Włożył mi czapkę na głowę a sam naciągnął sobie kaptur od bluzy, która tylko częściowo zakryła burze jego loków. Chwycił mnie za dłoń jednak szybko wyjęłam ja z uścisku .
- Musimy iść szybko przy odrobinie szczęścia nikt mnie nie rozpozna...- powiedział- ...nas nie rozpozna. - po czym szybko się poprawił. W ekspresowym tępię znaleźliśmy się obok czarnego porsche który stał  za rogiem pilnowany przez osobistego strażnika. Pospiesznie wsunął kluczyki do zamka i otworzył drzwi  do auta. Po wejściu do pojazdu rozsiadłam się wygodnie .
- Całe szczęście nikt nas nie widział. Zero zdjęć. - ściągnął okulary i kaptur. Wyciągną rękę ku moim by i te schować ale delikatnie uderzyłam go w dłoń.
- Zostaw.- uśmiechnęłam się .
- Co? - zapytał zdziwiony.
- Podobają mi się. Chcę je! - popatrzył na mnie tym zniewalającym spojrzeniem. Delikatnie uniósł tęczówki do góry uśmiechając się przy tym. Kolor jego oczu był niewyobrażalnie łady w tym świetle.
- Nie rób tak. - krzyknęłam .
- Jak?- zapytał śmiejąc się.
- Tak, dobrze wiesz jak. -  zaczęłam machać ręką pokazując jego twarz .
- A taaak. - znowu to zrobił. Po czym wybuchł śmiechem. Rzuciłam w niego niego czapka.
- To możesz sobie zabrać ale okularów Ci nie oddam. - ubrał materiał na głowę po czym przekręcił kluczyk w stacyjce.
Droga mijała w ciszy. Ani ja ani on się nie odzywaliśmy. Dopiero pod koniec zapytałam.
 - Powiesz im? Prawda? - lekko posmutniałym głosem. Nie odpowiedział od razu  dopiero po dłuższej chwili.
- Nie.
- Nie? - popatrzyłam się na niego z niedowierzaniem podnosząc okulary do góry.
- Nie. - odparł obojętnie. - Robię Ci dziś przysługę. Po za tym nie chcę martwić Lou i El to moji przyjaciele. - skończył a ja dopiero po chwili przyjęłam to do wiadomości i wybuchała we mnie wielka fala radości. Zaczęłam go przytulać, machać rękoma jak totalna idiotka.
- Spokojnie! Uspokój się!Ok? Już. Bo ja nie to oboje będziemy wąchać kwiatki od dołu. - podkurczyłam nogi i siedziałam cicho. Pozwoliłam aby wiatr rozwiewał mi włosy no bo w końcu samochód nie miał dachu.
Zważając na to, iż cała sytuacja rozegrała się blisko domu długo nie nacieszyłam się wiatrem we włosach bo już po chwili byliśmy na miejscu. Zdjęłam rzecz którą mu zabrałam i położyłam na fotel.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego. Odeszłam trochę od auta i usłyszałam tylko ciche westchnienie.
- Char. - odwróciłam się. Skina ręka abym wróciła. Powoi podeszłam od strony kierowcy  a on wyciągną ręce ku mojej twarzy i...nałożył mi okulary na nos .
- Są twoje. - dodał w tym samym momencie.
- Dziękuję. - przytuliłam go delikatnie i pomachałam na do widzenia. Po czym wróciłam do domu.   Weszłam tom samą drogą co wyszłam a mianowicie mim oknem. Szybko zdjęłam z siebie skąpe ciuszki i ubrałam coś luźnego nadającego się do spania. Nie wiedziałam dlaczego czułam się ogromnie  szczęśliwa.Wyszłam z pokoju zeszłam ze schodów podążając do łazienki aby się odświeżyć. Słyszałam, że moja siostra i "prawny opiekun" oglądają jakiś film. Starałam się być cicho jednak drzwi do łazienki zaczęły skrzypieć.
- Jeszcze nie spisz ?- usłyszałam delikatny głos mojej siostry. Odwróciłam się i zdecydowanym krokiem ruszyłam w kierunku salonu.  Myślałam o tym żebym tylko nie śmierdziała papierosami i potem .
- Nie mogę spać. - poinformowałam .
-Może obejrzysz z nami film ?- zapytała.
- Nieeee...- skrzywiłam się patrząc na Louisa.
- No chodź przesiądę się na fotel. - powiedział posyłając mi życzliwy uśmiech którego nie nienawidziłam .
- Ok. Ale idę do łazienki i zaraz wrócę. - Umyłam zęby i wskoczyłam pod prysznic nie zajęło mi to dużo czasu i  szybko wróciłam do reszty domowników.
Film był śmiertelnie nudny nie moje klimaty. Kiedy się skończył wstałam  aby iść spać było już po 2 w nocy i troszkę chciało mi się spać .
- Ej! Skąd masz takie okulary ?- zapytał mnie mój "prawny opiekun". Zapomniałam że miałam je cały czas ubrane .
- Dostałam. - odparłam i uśmiechnęłam się .
- Od kogo?
- Od kolegi ?
- Jakiego? Czy ja o czymś nie wiem ? - popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Oj dużo Louis, bardzo dużo- poklepałam go po ramieniu i z dumnym uśmiechem na twarzy wyszłam z pomieszczenia.

- Charlie !!!!- obudziło mnie donośne wołanie Louisa. Wstałam leniwie z łóżka po czym powolnym kierunkiem ruszyłam do kuchni gdzie zobaczyłam cały zespół i Paula.
 - Co to jest ?! - krzyknął mężczyzna a ja otworzyłam oczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz