sobota, 9 maja 2015

6.

  -Heh.
  Brązowe oczy Justina spoczęły na mnie wprawiając tym samym moją osobę w zakłopotanie.
-Przepraszam. - wypowiedział bezgłośnie.
Zayn biegał dookoła huśtawki na której siedzieliśmy krzycząc, że odrazy wiedział że się ku sobie mamy. 
- Malik matole zamknij się, nie zapominaj że mamy sąsiadów.- powiedział Louis.
Za wszystkimi chłopakami dostrzegłam Eleanor, wydawało mi się że w jej oczach dostrzegłam niepewność.
- Dobra wracamy do środka. Zanim policja tu przyjedzie. - oznajmiłam wstając. Wszyscy jak potulne baranki wykonali moje polecenie. Harry splótł nasze palce w tracie krótkiej drogi do pomieszczenia. Upewniłam się że nikogo nie ma na zewnątrz - co jest podstawą gdy mieszkasz z gwiazdą pop-u w domu zwłaszcza kiedy jest tu reszta zespołu i nasz gość Justin - i zamknęłam drzwi. Usiadłam na kanapie przyglądając się temu co leci w telewizji. Harry siedział u podłoża trzymając mnie za rękę.Głównym tematem ich rozmów byli fani nie wtrącałam się bo mimo że w tym świecie jestem rozpoznawalna nie obchodzi mnie to. Nie czerpie najmniejszych korzyści z tego że Louis jest gwiazdą popu i zarabia krocie. Jedyne co to żyję pod jego dachem. Nic po za tym utrzymuje się z pieniędzy po rodzicach, a w poprzednie wakacje pracowałam w Starbucks'ie. Nic od niego nie chcę, jeszcze tego brakuje żebym mu musiała za cokolwiek być wdzięczna. NIE.
  *
  Obudziły mnie promienie  Londyńskiego słońca. Nie pamiętam jak znalazłam się w moim pokoju. Odwróciłam się usiłując zasnąć jednak nie udało mi się to.
  5.54.
  Widniało na moim zegarze niedaleko łózka. Odsunęłam kołdrę z niechęcią. Zabrałam z szafy wszystkie potrzebne rzeczy i cicho wyszłam z pokoju podążając do łazienki. Szybki prysznic sprawił, że ochłonęłam.Ubrałam na siebie dres. Zostawiając rzeczy w których spałam w koszu na pranie wyszłam z pomieszczenia. Po założeniu trampek otworzyłam drewnianą zasłonę odcinającą nas od fanek i reszty świata.
  Biegłam ulicą obok kolejnych budynków. Większość ludzi jeszcze było pogrążona snem. W trakcie moje wędrówki minęłam tylko jedną osobę. Spojrzała na mnie  jak bym popełniła największą zbrodnie świata.
  Dopiero po minięciu jej uświadomiłam sobie że chodzę z Harrym... dla świata od jakichś trzech dni.
  Zatoczyłam koło wracając do domu z innej strony. Świat powoli budził się do życia. Nie zmienia to faktu że kiedy wróciłam wszyscy spali.  Przekroczyłam próg domu nie starałam się już być tak cicho. Po zdjęciu butów, za mój cel obrałam sobie kuchnie. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej po jednym egzemplarzu każdego owocu jaki się tam znajdował. po czym wrzuciłam je do blendera. Chwilę później ze szklanką musu owocowego zasiadłam w salonie na kanapie z tabletem w ręku.
  Sącząc płyn powoli przeglądałam tumblra, twittera i facebooka. Czytałam najnowsze wiadomości ze świata mody, przejrzałam wszystkie moje ulubione bogi. Dokopałam się również do kilku ciekawych artykułów sprzedających fanką pseudo informacje na mój temat.
  -Hej. -z "lektury" wyrwał mnie chłopak o brązowych oczach.
  - Część.- uśmiechnęłam się do niego, w tym samym czasie przesunęłam się trochę aby zrobić mu miejsce. Nie wahał się tylko szybko zajął je obok mnie.
  - Nie sądziłem że jesteś takim rannym ptaszkiem.- ukazał rząd białych zębów.
  -Bo nie jestem. Czasem zmuszam się żeby wstać rano i iść pobiegać. A dziś sama się obudziłam. -wzruszyłam ramionami.- śpicie jak skały.- oznajmiłam.
  -Co? -  zdziwienie malowało się na jego twarzy.
  - Używałam blendera. Jednego z najgłośniejszych urządzeń jakie są w tym domu a wy się nie obudziliście. - wystawiłam rząd białych zębów.
  - Było późno jak poszliśmy spać...ty jak dziecko usnęłaś szybciutko. - zaczął się śmiać.
  - O przepraszam, że wasze rozmowy są "tak ciekawe". - wywróciłam oczami.
  - Nie sądzę. Jesteś po prostu dzieckiem. - wtrącił się Louis wkraczający do pomieszczenia.
  - Louis to że spędziłam wczoraj wieczór w towarzystwie twojej żałosnej osoby nie sprawiło że cię lubię. - mocno zaakcentowałam ostatnie słowa, po czym zebrałam się szybko i wyszłam z pokoju.
  Louis myśli że po tym co było ubiegłej nocy zmienię stosunek do niego. NIE nie realne jest abym zaczęła go traktować z szacunkiem. Nigdy nie będzie w połowie traktowany tak jak tatuś. Tak z równowagi może mnie wyprowadzić tylko on.
  - Hej, Li co się stało?- usłyszałam za drzwiami głos mojej siostry.
  -Twój chłopak się stał!- wykrzyczałam. Drewniana zasłona powoli wychyliła się a z za nią pokazała się brązowooka dziewczyna.
  -Li, czy ty raz sobie nie możesz odpuścić. - zaczęła spokojnie.
  - Ja?...to on ku*wa zaczął coś pieprzyć o tym że jestem dzieckiem! - zaczęłam krzyczeć. Ona nigdy nie stanęła po mojej stronie zawsze tak było  
Postarajcie się nie kłócić, zwłaszcza ty Char. 
Mogła byś czasem sobie odpuścić. 
  -To bądź mądrzejsza. I odpuść raz zważywszy na tomamy gościa. - powiedziała spokojnym ale dobitnym tonem. - za 5 minut śniadanie.- dodała odwracając się w kierunku wyjścia.
  -Nie jestem głodna.- odparłam.
  -Nie obchodzi mnie to.- podniosła ton.- 5 minut!- krzyknęła kiedy już była z zamkniętymi drzwiami.
  - Ku*wa!
  Położyłam się na łóżku wypuszczając głośno powietrze. Zamknęłam oczy ale nie cieszyłam się tym uczuciem długo bowiem moja siostra dostałaby szalu gdybym nie zeszła na to pieprzone śniadanie. 
  Zeszłam do kuchni i zajęłam miejsce przy stole w towarzystwie reszty domowników i gościa. Po niedługiej chwili przede mną pojawiła się żółta papka zwana również jajecznicą. Ohyda. 
  Co teraz robi Harry? przeszło mi przez myśl kiedy zaczęłam mieszać widelcem w jedzeniu które od moich zabiegów wyglądało jeszcze gorzej niż po podaniu. 
Może też je śniadanie, albo jeszcze śpi. Miałam ochotę do niego zadzwonić ale nie mogłam odejść od stołu. Wzięłam łyk herbaty z cytryną  bo było to na stole jedyne co nie stawało mi w gardle. Smakowała tak samo jak ta co robiła mama. Śniadanie zawsze o 7.45. Nigdy tego nie zapomnę,potem tata zawoził mnie do szkoły a sam jechał do pracy. Tak było codziennie nie jedliśmy razem obiadu ani kolacji ale zawsze śniadanie. To była podstawa. Bez tego nie mogłam iść do szkoły a rodzice do pracy. Wtedy wydawało mi się to niedorzeczne że nawet w weekend musiałam wstać o tej porze aby zjeść śniadanie bo oni szli z domu. Myślałam, że mogłabym zjeść je później sama ale nie. Teraz za tym tęsknię...
  - Li wszystko ok? - słowa Justina wyrwały mnie z zamyślenia odruchowo pokiwałam głową.- to dlaczego płaczesz? 
  - Nie pł...- zaczęłam ale potem dotknęłam policzka i faktycznie dostrzegłam że jestem cała zapłakana. Otrząsnęłam się z amoku po czym przycisnęłam do ust kubek z herbatą i wypiłam duszkiem. Wstałam od stołu zostawiając nietkniętą jajecznicę. 
  - Jest ok. Dziękuję.- posłałam reszcie pusty uśmiech. 
  - Li...- zaczął Louis, odwróciłam się w jego kierunku i zmarszczyłam czoło.- zostajesz sam w domu.- pokiwałam głową. - Ja mam audycję w radiu, Jus wywiad, a El idzie na zakupy.- jeszcze raz pokiwałam głową i skierowałam się bez słowa w kierunku wyjścia. 
 *
  Po tym jak zostałam sama oglądałam przez chwilę tv jednak nie było nic co było warte mojej uwagi postanowiłam wyjść z domu i gdzieś się przejść. 
  Do:Harry 
        Co porabiasz?
  Od:Harry
        Myślę o Tobie ;*
  Analizowałam jego wiadomość idąc po prostu przed siebie. Nie wiedziałam gdzie iść, nie miałam jakiegoś konkretnego celu mojej przechadzki. Skręciłam w inną ulicę, moim oczom ukazał się wysoki chłopak  z burzą loków na głowie. Automatycznie kąciki moich ust powędrowały ku górze.
  - Cześć piękna. - podeszłam do niego. Przyciągnął mnie mocno go klatki piersiowej sprawiając, że dokładnie słyszałam każde z uderzeń jego serca. Z trudem odsunęłam go od siebie i popatrzyłam mu prosto w oczy. Pokręciłam przecząco głową.
  -Myślałam że się ukrywamy.- oznajmiłam.
  - Nie zależy mi. Po za tym cały świat myśli że jesteśmy razem. - uśmiechnął się do mnie.- To też powiedziałem dziś w radiu.- oznajmił  bez ogródek.
  -Co? Powiedziałeś o nas w radiu...Harry Paul cie zabije!- wyrzuciłam ręce do góry. -przecież powiedzieliśmy że nic nas nie łączy. Harry zwariowałeś!..po za tym co z fankami? Możecie stracić przez to fanów! To się przecież odbije na całym zespole. - zaczęłam histeryzować ale nie chciałam aby miał przez moją osobę jakiekolwiek problemy. Chwycił mnie za przedramię i zmusił abym utonęła  w jego zielonych oczach.
  -Li, Paul mnie nie zabije, prędzej czy później przyjmie to do wiadomości. Fani...prawdziwi fani pozostaną na zawsze. Bez względu na to czy mam dziewczynę czy nie.- był opanowany i spokojny.
  -Wsiadaj.- otworzył drzwi od strony pasażera. Rozsiadłam się w wygodnym fotelu i głęboko nabrałam powietrza które tak bardzo było przesiąknięte jego osobą.
  -Jedziemy do mnie. - wyrwał mnie z zamyślenia. Pokiwałam głową aby był pewny że się zgadzam. Uśmiechnęłam się nigdy jeszcze nie byłam u niego w domu. Odpalił samochód i gdy miał wcisnąć pedał gazu oboje usłyszeliśmy czyjś piskliwy głos.
  -HARRYYYYYYYYYYYY! Zaczekaj!- odwróciłam głowę w kierunku jego okna które odsunął.
  -Ja...ja...zrobisz sobie ze mną zdjęcie? - wydusiła z siebie. Chyba do końca nie wierzyła że stoi przed Harrym we własnej osobie.
  - Jestem z dziewczyną, nie dziś.- odparł. Trąciłam go ręką.
  -Harry. To twoja fanka. - skarciłam go. - daj aparat zrobię wam zdjęcie.- Blondynka ucieszyła się i podała telefon. Szybko wykonałam kilka zdjęć aby miała pamiątkę po spotkaniu z chłopakiem i oddałam sprzęt.
  -Dziękuję Ci, jesteś inna niż myślałam. - posłałam jej ciepły uśmiech i puściłam oczko. Kiedy dziewczyna odeszła ruszyliśmy w drogę.
*
  Powiesiłam zdjęcie  obok pozostałych. Zacisnęłam mocno pięć. Zabiję ją! To było jedyne o czym teraz mogłam myśleć chciałam się jej za wszelką cenę pozbyć. Nienawidzę jej. Wzięłam do ręki szklankę z wodą opróżniłam ją patrząc w okno. Wróciłam wzrokiem do zdjęć. Złość powróciła. Z całej siły cisnęłam szkłem w ścianę, ta zaś rozsypało się na milion drobnych kawałeczków jak moje serce gdy widziałam te zdjęcia.
ZAPŁACI MI ZA TO!
*

  Dom Harr'ego był luksusowy. Ogród obsadzony kwiatami, a za domem basen.
  Otworzył drzwi do jego czterech ścian i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
  -Witam w moim królestwie.- ukazał rząd białych zębów. Szybko zmniejszyłam odległość między nami i pocałowałam go. Odwzajemnił pocałunek sprawiając że zatraciłam się w tym. Mogła bym trwać tak wiecznie, mimo wszystko nie było to możliwe bo natura ludzka wymaga oddychania.
  -Jesteś głodna?- uniósł brwi do góry. Pokiwałam głową. Nie wiedziałam która godzina, ale na pewno było popołudniu.- no to chodź.- chwycił mnie za rękę i poprowadził w kierunku wszechstronnej kuchni. Przygryzłam wargę i zajęłam zafascynowana miejsce przy wysepce.
  -Gotujesz? - zapytałam z niedowierzaniem.
  -Mhm.- ucałował mnie w policzek. - Siedź sobie tu i oglądaj jak mistrz kuchni przygotowuje najlepsze spaghetti na świecie. - zachichotałam.
  -Jakiś ty skromny.- oznajmiłam.
  Przyglądałam się z szerokim uśmiechem jak chłopak biega po kuchni w białym fartuchu co rusz dokazując jak w typowych programach kulinarnych. Wyglądał przeuroczo i co najlepsze był cały mój.  
  -Proszę bardzo- ujrzałam przed sobą talerz makaronu oblany sosem. Usiadł na przeciwko mnie i skinął na znak abym spróbowała pierwsza. Posłałam mu ciepły uśmiech i zabrałam się do konsumowania tego co miałam przed sobą.
  -Naprawdę umiesz gotować. - powiedziałam w trakcie jedzenia.
  -Zależy dla kogo.- odparł. Zgarnął trochę sosu z boku talerza na palec i dotknął nim czubka mojego nosa. Skrzywiłam się.
  -Co to miało być?!-  szturchnęłam go. Ukazał rząd białych zębów a chwile potem oboje wróciliśmy do jedzenia.
  Po skończonym posiłku zabrałam brudne przedmioty i umieściłam je w zmywarce. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem jakbym robiła najdziwniejszą rzecz na świecie. Wzruszyłam ramionami i gdy już skończyłam przytuliłam się do jego pleców obejmując go w pasie. Trwaliśmy tak do czasu kiedy mój telefon nie zabrzęczał na znak przychodzącej wiadomości.
  Od:Louis 
        Gdzie jesteś?
  Do: Louis
        Jeśli musisz wiedzieć...u Harr'ego.  
  -Oglądamy film?- zarzucił chłopak.
  -Mhm.- wyszłam z kuchni rozejrzałam się po mieszkaniu nie wiedziałam gdzie mieści się pomieszczenie zwane salonem.
  -Na górze.- szepnął. Wiedział że byłam tu po raz pierwszy i że nie miałam pojęcia do kąt mam się udać. Ruszyłam w kierunku schodów. Zaraz kiedy znalazłam na szczycie schodów moim oczom ukazał się ogromny pokój.
  -Ty tu mieszkasz sam?- zamrugałam z niedowierzaniem.
  -Tak.- odpowiedział szybko.
  -Po cholerę ci taki dom?- zadałam kolejne pytanie.
  -Dom jest zwyczaj po to aby w nim mieszkać...co oglądamy?...co powiesz na "Dom w głębi lasu"- podniósł brew do góry. Pokręciłam głową i podeszłam do półki z płytami. Przejechałam palcami po przedmiotach po czym wyciągam jedną i podałam loczkowi.
  -"Trzy metry nad niebem"- przewrócił oczami i włączył sprzęt.
  Film zaczynał się a on jeszcze zdążył podejść i zasunąć zasłony okna alby w pokoju zapanowała ciemność. Usiadł obok mnie bez słowa ułożyłam głowę na jego kolanach. Czułam że cała się rozpływam kiedy kreślił kółka po wewnętrznej stronie mojej dłoni.
  Film obejrzeliśmy w skupieniu i bez słów. Od czasu do czasu chłopak składał pocałunki na moim policzku. Powodując tym samym to iż zapominałam o reszcie świata.
  -Muszę wracać do domu.- wstałam.
  -Już.- zrobił minę smutnego psa która w jego wykonaniu wyglądała komicznie.
  -Mhm przykro mi.- udałam się w kierunku drzwi frontowych.
  -Zaczekaj odwiozę cię.
  -Nie, chcę się przejść.
  -Nie pozwolę Ci iść. Coś ci się może stać.
  -Harry mamy środek dnia.- pokręcił niechętnie głową.
  -Pa. - ucałowałam go w policzek.
  -Charlie.- złapał mnie za nadgarstek gdy chciałam przekroczyć próg. Splótł nasze palce, drugą ręka uniósł mój podbródek do góry i złączył nasze usta w pocałunku. Reszta świata nie istniała w tym momencie, zatraciłam się w tym całkowicie. Zapomniałam jak się się nazywam i o wszystkich detalach.
  -Pa, piękna. - wydobyło się z jego ust na pożegnanie.
  Podążałam ulicą w kierunku mojego domu. Uśmiechałam się pod nosem analizując jeszcze raz każdą sekundę spędzoną dziś z Harry'm. Nagle poczułam ból...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz