piątek, 17 lipca 2015

10.

PIOSENKA

Zayn

   Drobna blondynka zaprzątała moje myśli przez cały pobyt we Francji. Nie mogłem skupić się na tym co się dzieje wokół mnie co oczywiście nie umknęło uwadze nie tylko pozostałym członkom zespołu ale również nieszczęsnej oprawce z managementu. Wszyscy powtarzali, że mam się skupić i dobrze pokazać na gali. Kiedy ja nie mogłem, każda blondynka przypominała mi o niej. Minęło już kilka dni a ona nadal nie zadzwoniła. Właściwie nie wiem co mnie tak urzekło ale w krótkiej chwili zawładnęła całym moim umysłem a każda moja myśl sprowadzała się właśnie do tej dziewczyny.
   -Zayn!-  z zamyślenia wyrwała mnie kobieta o czarnych włosach dla której wieczór był wyjątkowym jako, że została ona prowadzącą całego show. Posłałem uśmiech do kamer który miał na celu udowodnienie że tak naprawdę nie byłem jeszcze chwilę temu mentalnie po drugiej stronie kanału La Mache.
  - Zapytałam Cię czy cieszysz się na nową trasę koncertową? - prezenterka powtórzyła cierpliwie pytanie po czym ukazała rząd białych zębów. Głupie pytanie wszyscy wiemy że tak naprawdę moje prawdziwe zdanie się nie liczy każdy chce usłyszeć że oczywiście jestem nieziemsko podekscytowany i już bym chciał jechać. Jednak jeśli o trasę chodzi to cieszę się na nią, lubię to co robię a koncerty to zdecydowanie najlepsza część całego tego bajzlu. Studio czy jakieś przeklęte gale nie dają nawet 1/4 tej frajdy którą daje występ na żywo.
  -Oczywiście, że się cieszę. Nic nie jest w stanie przebić tego jak dobrze czuję się kiedy śpiewam do tak ogromnej publiki, tej radości w sercu gdy widzę że te wszystkie osoby przyszły tam aby się z nami spotkać i usłyszeć. Kocham to.-  świat właśnie dostał kolejny uśmiech dumy i zadowolenia od kobiety z mikrofonem.
  - Już was nie trzymam. Zapraszam dalej. Haha... Panie i Panowie Harry, Zayn, Louis, Niall i Liam czyli One direction. Dziękujemy chłopaki.
  - Nie to my dziękujemy- odparł grzecznie Liam po czym ruszyliśmy dalej. Wchodząc do wielkiego budynku zostawiłem za sobą chwilowo kamery, piski i gwar co od razu sprawiło że poczułem się o niebo lepiej.
  Nieliczne światła świeciły się w ogromnej auli kiedy kolejne osoby co jakiś czas wkraczały do niej uwalniając się od presji czerwonego dywanu.

Charlie
  -Mogłam zostać w hotelu.- wyszeptałam do mojego towarzysza zaraz po tym kiedy zajęłam miejsce na fotelu obok. Zielone spojrzenie padło na mnie kiedy z poirytowaniem spoglądał na mnie.
  -Nie nie mogłaś. Nie możesz się ukrywać przed światem. - odparł szybko, tonem który wyraźnie nie dopuszczał do siebie żadnego ale.
  -Harry, do jasnej cholery czy ty możesz wreszcie dopuścić do siebie tę myśl, że nie chodzę na tego typu przedsięwzięcia co drugi weekend a spojrzenia dziewczyn którym ciebie niby odebrałam są nie do zniesienia.
  Śmiech rozległ się w połowie mojego słowotoku przez co oczy części gości utkwiły właśnie na naszej dwójce. Zayn delikatnie szturchnął lokowanego, ja natomiast usłyszałam szept Liama który nakazał spokojnie abym uspokoiła mojego faceta dodając przy tym, że wypadłam dobrze jak na pierwszy raz.
  -Uspokój się! - popatrzył na mnie po czym pochylił się aby złożyć  pocałunek na moich ustach. Niedoczekanie. W momencie kiedy chciał dotknąć moich warg odwróciłam twarz przodem do sceny na którą chwilę później weszła para prowadząca całą galę.
  -Co to było?- słowa chłopaka były wypowiedziane tuż przy moim uchu co wywołało przyjemne ciarki na moim ciele czego skutkiem było szybkie wciągnięcie powietrza.
  -Wyśmiałeś mnie.- wyrzuciłam te słowa z siebie razem z powietrzem.
  Złapał moją dłoń pocierając knykcie jak by próbował tym samym wkupić się w moje łaski.
 *
  Gwiazdy świeciły swoim najjaśniejszym światłem kiedy o godzinie 3 w nocy po afterparty wracaliśmy do hotelu. Sukces zespołu w dwóch z trzech nominacjach został oblany oceanem napojów wysokoprocentowych co spowodowało, iż Louis i Niall smacznie spali już w drodze powrotnej.
  -Wstawaj! Lou nie żartuję! Do jasnej cholery!- moja siostra była wyraźnie poirytowana stanem w jakim znajdował się jej narzeczony. Ciągła go za sobą przez ogromny hol, pospieszając tylko.
  -Powodzenia siostrzyczko. - usłyszała ode mnie na odchodne kiedy opuszczałam windę. Obok mnie szedł chłopak w bujnej czuprynie, który przez znaczną część imprezy po imprezie przepraszał mnie za to że mnie wyśmiał z powodu moich fobii związanych z wystąpieniem publicznym.
  -A ty gdzie idziesz? - jego zdziwiony ton sprawił że odwróciłam się w jego stronę marszcząc brwi.
  -Może tak spać- ziewnęłam co było tylko  dowodem na to że już pora aby zanurkować pod pościelą oddalając się z tego świata do krainy Morfeusza.
  -Śpisz u mnie.- oznajmił bez większych ceregieli przeciągając kartą obok czytnika by móc do niego wejść.
  Byłam zaskoczona tym jak mało wypił mój chłopak i jak dobrze się trzyma w odniesieniu do tych kilku kieliszków co jednak nie zmieniło faktu że kiedy zbliżył się do mnie na odległość mniejszą niż 10 cm czuć było że pił. Pokręciłam głową i wkroczyłam do jego chwilowego królestwa. Na mojej tali szybko zostały owinięte jego ręce a ja zostałam przyciągnięta do jego torsu.
  -Harry nie mam w czym spać. - wydukałam.
  -Kto powiedział że będziemy spać.- usłyszałam jego zachrypnięty i nie ukrywam kuszący głos przy prawym uchu.
  -Idiota!- mój śmiech przegonił ciszę panującą w pomieszczeniu.
  *
  Wieża Eiffla wyglądała naprawdę nieziemsko oświetlona z każdej strony w środku nocy. Podziwiałam ją wczoraj i dziś i chyba nie przestanie mnie zachwycać. Nieliczne osoby przechodziły pod balkonem, jakaś para mniej więcej w moim wieku całowała się namiętnie co rusz wyznając sobie miłość...chyba. Nigdy nie uczyłam się tego języka więc nie mam pewności.
  -Nad czym tak dumasz?
  -Nad niczym.
  - Nad niczym?
  -Tak. Chodźmy spać dobrze?- wyszeptałam błagalnym i jednocześnie zmęczonym tonem.
*
  Promienie słoneczne w końcu zwyciężyły i wyrwały mnie z objęć błogiego snu kiedy wskazówka na zegarze wskazywała godzinę 12.24. Zaspana wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu chłopaka w którego objęciach spędziłam ostatnią noc jednak jedyne co odnalazłam pustka i zimna przestrzeń. Kiedy wreszcie zmogłam się i przewróciłam na drugi bok zostałam przez chwilę oślepiona przez rażące słońce wpadające do pokoju. 
  Firanka powiewała delikatnie na wietrze a okno balkonowe było delikatnie uchylone. Zwlokłam się z łóżka i podążyłam zaspana w tamtym kierunku. Zielonooki z lekkim uśmiechem wpatrywał się w panoramę miasta, wyraźnie pochłonięty przez swój świat i swoje myśli. 
  - Cześć.- szepnęłam stając obok niego. Obdarzył mnie jednym ze swoich promiennych uśmiechów po czym przyciągnął mnie bliżej siebie.
  - Dzień dobry śpiochu. - przywitał się ze mną wesoło. 
  - Nie! Ja po prostu musiałam odespać... dawno wstałeś? - zapytałam
  - Z godzinę temu. - odparł po czym podarował mi pocałunek w czoło. Uśmiechnęłam się po czym wlepiłam wzrok w krajobraz przede mną.
  -Twój pokój jest gorszy!
  - Co?! - zapytał szybko z nie lada zdziwieniem w głosie.
  - Z mojego widać wieżę Eiffla!- pochwaliłam się z dumą w głosie.
  Naszą rozmowę przerwało ciche pukanie do drzwi by już po chwile zapanowało zamieszanie wprowadzone przez stylistkę która jak to ujęła przyszła uprowadzić Harry'ego aby go ubrać na wywiad. Tak więc ulotniłam się tak jak stałam do swojego pokoju w którym to wzięła szybki prysznic śpiewając przy tym na tyle głośno aby zgłuszyć wodę ale na tyle cicho aby nikt za ścianą nie słyszał tych jęków.
  Cisza i przeraźliwa nuda spowodowały że miałam okazję odespać ubiegłą noc aż z naddatkiem. Miałam też możliwość aby przeanalizować każde słowo które wypowiedziałam i każdy gest lub czyn jaki popełniłam zastanawiając się przy tym czy któryś nie był zbyt zuchwały bądź nie zostanie wykorzystany przeciwko komukolwiek z mojego otoczenia.
  Słońce chyliło się ku zachodowi a ja obserwowałam jak pomarańczowa tarcza znika powoli kiedy to drzwi balkonowe rozchyliły się a w nich stanął nie kto inny jak mój loczek. W ręku trzymał herbacianą różę a na jego twarzy promieniał szczery uśmiech.
  - Cały dzień mnie nie było pora ci to wynagrodzić... - powiedział obejmując mnie i umieszczając wzrok w tym samym punkcie co ja. -... zbieraj się!- powiedział głośno po czym szarpnął mnie w kierunku wejścia do pomieszczenia.
  - Gdzie mam się znowu zbierać? - zapytałam zmieszana otwierając szafę,
  - Niespodzianka! - odparł szybko po czym rozłożył się na moim łóżku.
  - No to skąd ja mam wiedzieć co ubrać? - odparłam z oburzeniem.
  - Ubierz coś ładnego.- tylko do tego się ograniczył po czym zaczął coś klikać na swoim telefonie, spokojnie i bez słowa czekając aż znajdę coś odpowiedniego oraz pokryję swoją twarz lekkim makijażem abym nie czuła się naga idąc gdzieś pomiędzy ludźmi.
  Niebieska spódniczka i czarna bluzka sprawiały wrażenie zestawu w miarę uniwersalnego więc czułam się w miarę spokojnie. Noc zagościła nad Paryżem na dobre kiedy podążałam spokojnie z Harry'm uliczkami, które nadal wprawiały mnie w zachwyt mimo tego, że przemierzałam jej już kilkakrotnie. Loczek sprawiał wrażenie niezwykle obeznanego w mieście.
  Dwadzieścia pięć minut spaceru doprowadziło ich pod centrum Paryskiej kultury jaką jest wieża Eiffla.
  - Zachwyciła cię stąd prawda?
  - Prawda.
  - No to co powiesz na widok stamtąd? - wskazał zadowolony na szczyt budowli. Otworzyłam oczy szczęśliwa i jednocześnie przerażona na mój lęk wysokości.
  - Wow... ale ja się boję tam wjechać. - byłam mu wdzięczna że się tak stara ale wjechać na wysokość około 300 metrów to dla mnie za dużo.
  - Przecież jestem z tobą. -odpowiedział po czym delikatnie musnął moje wargi,
  Krótko potem stałam na szczycie monumentu z szeroko otwartymi oczami. Migocące światełka, poruszające samochodziki, spokojnie płynąca Sekwana wydawały się być tak odległe. Paryż wydawał się zlewać w jedną funkcjonującą jak w zegarku całość. Bez problemu mogłam stwierdzić iż od teraz jest to moje ulubione miejsce na ziemi. Szeroki uśmiech malował się na jego twarzy a zielone tęczówki błyszczały wyrażając takie same zafascynowanie widokiem jaki rozpościerał się przed nami jak moje. Powoli przekręciłam się w jego ramionach aby stanąć przodem i zaczęłam delikatnie muskać jego usta by po chwili przejść do czegoś głębszego. Z uśmiechem na twarzy długo staliśmy przytuleni wlepiając wzrok w to co przed nami.
  - Dziękuję. - wyszeptałam w końcu tak cicho że po chili kiedy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi zaczęłam zastanawiać się czy mnie usłyszał.
  - Hmmm... nie ma za co. - odparł. - Wydaje mi się że tak robią normalne pary.- dodał.
  - Wydaje mi się że mało która para ma możliwość stać i wgapiać się w śpiący Paryż ze szczytu wieży Eiffla. - odpowiedziałam, starając się by zabrzmiało to jak "jesteśmy szczęściarzami".
  - Ale każda para spędza ze sobą czas. - odpowiedział zadowolony. - Dobra zbieramy się! - szybko dodał łapiąc mnie z rękę.
  - Jeszcze chwilę, proszę! - zatrzymałam go.
  - Podobno się bałaś! - odpowiedział zaczepnie na co tylko dźgnęłam go w bok palcem.
  - Mimo to być tu i nie zrobić zdjęcia to grzech. - dodałam i wygrzebałam telefon z torebki. Kilka zdjęć widoku wykonałam dość szybko po czym oczywiście musiałam uwiecznić nasze położenie w selfie. Śmiejąc się ze mnie Harry wszedł do windy i wydał jej polecenie.
  Drzwi rozsunęły się przed nami gdy znaleźliśmy się na drugim piętrze.
  - Jedziemy na sam dół prawda? - zapytałam.
  - Oczywiście że nie, mam pozwolić żebyś była we franci i nie spróbowała tutejszych potraw, a co gorsza głodowała. - odpowiedział jak by to było oczywiste i chwycił mnie za rękę ciągnąc w kierunku wyjścia.
  - Tyle że Haz ceny tutaj muszą być niebotyczne wysokie. - zaczęłam panikować. - Ponadto nie wiem czy ten strój jest wystarczająco elegancki abym tam weszła.
  - Po pierwsze to stać mnie, a po drugie wyglądasz świetnie więc zapraszam do środka.
  Usadowiłam się na niezwykle wygodnym krześle pod samym oknem wlepiając wzrok. Uśmiechnięty od ucha do ucha kelner chwilę później podał nam kartę dań.
  - Wybierz coś dla mnie! Nie znam się na francuskim jedzeniu.- odpowiedziałam oddając menu mojemu towarzyszowi.
  - Może żabie udka w sosie kurkowym. - zaproponował szybko.
  - Coś jadalnego? - odpowiedziałam ironicznie.
  Wracałam pełna w kierunku hotelu rozmawiając z Harrym o wszystkim. Opowiadał mi najśmieszniejsze przygody jakie miał miejsce z fankami, o czasach kiedy zespół dopiero się kształtował a ja natomiast przybliżyłam mu dawną siebie. Bez oporów mówiłam o tym co było przez wypadkiem rodziców i o tym co było po. Była to chyba pierwsza taka chwila w życiu, kiedy mogłam powiedzieć, że wszystko jest naprawdę dobrze. Chwilo trwaj.




***
Jak tam wakacje kochani? Mam szczerą nadzieję, że u was czas leci trochę wolniej niż u mnie i że dobrze się bawicie bo u mnie ani jedno ani drugie ale za to mam czas na pisanie, czytanie i oglądanie filmów. 
Okey na wasze ręce wędruje dziesiątka i cóż mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;) Zachęcam do komentowania no i do następnego xD 
Mila ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz